Jestem Marysia i szukam czegoś. Od kilku lat próbuję się dowiedzieć, czego. Do końca nie jest mi znany mój własny cel. Dlatego po kolei, krok po kroku szukam go. Na twarzach ludzi dookoła, każdego dnia, na kartach różnych książek w wielu oczach i w wielu gestach. W wielu pocałunkach, w wielu nieprzespanych nocach i przypadkowych spotkaniach. Każdy powinien o czymś marzyć. Ja nie wiem, o czym dokładnie ja marzę. O szczęściu? Wiadomo. Każdy tego pragnie, a i ja nie jestem wyjątkiem. Po części jestem spełniona- mam wspaniałą rodzinę, cudownego chłopaka, studia, moje małe zapędy poetyckie... Czego chcieć więcej? Cóż.. właśnie. W tym problem.
Nie jest rzeczą dobrą palić za sobą mosty, które z takim trudem postawiliśmy. Nie jest łatwo zrozumieć, że już przecież nie ma odwrotu.Na jaką ziemię Twa stopa wkroczyła, po tej musi dążyć. Pod górkę, z górki, w dolinach, w rowach, na zboczach, na wyżynach...Fascynuje mnie kruchość chwil. Jedno słowo, jeden gest, jedno ukradkowe spojrzenie może zamienić zwykłą chwilę w moment niepowtarzalny, moment wszechogarniającego szczęścia i błogości, bądź przeciwnie- może ugryźć nas w wargę i ściągnąć ten ostatni uśmiech.Warto się zatem zastanowić: czy warto dążyć do szczęścia za wszelką cenę? A może lepiej podkulić ogon i czekać, aż samo się o nas potknie przechodząc obok?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz