
nigdy nie lubiłam mnie w stanie singletowym. szlag mnie trafiał, gdy tylko wokół mnie lądowały czule migdalące się pary obojga płci. teraz jednak nie jest ten czas. coś się zmieniło. coś we mnie pękło. myślę, że po prostu przestałam...wierzyć. nie, może nie do końca dobrego słowa użyłam. przestałam szukać. tak. szukać! szukałam i co mnie spotkało? "złamane serce na wynos, proszę!!". teraz. TERAZ jest moje. robię, co chcę. na co tylko przyjdzie mi ochota. robię nawet to, na co nie mam ochoty, czego kiedyś zwykłam była nie robić. nie muszę być tym, kim jestem. mogę być tym, kim chcę być. chcę być Korbą. nie! chcę być Edie Sedgwick.


tak. chcę nią być. chłonąć wolność. wdychać życie pełnią siebie. kiedyś chciałam być Sylvią. Plath. teraz myślę, jak sadomasochistyczne myślenie wtedy mnie ogarniało. jak mogło mi to przez głowę przejść?! okaleczać się?! i to w imię czego?! mężczyzny?! miłości?! nie warto. kocham mężczyzn. naprawdę. ale żaden nie jest wart jakiegokolwiek cierpienia. na to trzeba zasłużyć, a na to niektórych po prostu nie stać. nie jestem żadną wojowniczką o prawa kobiet, ani nic z tych rzeczy. jestem po prostu filozofem. teraz. w tej chwili. znasz te minuty, kiedy myślisz, że wiesz wszystko, a cały świat Ci przyklaskuje? właśnie. nie chodzi tu o pocieszanie, czy mówienie sobie, że wszystko będzie dobrze. ja wiem, że będzie. ale będzie po MOJEMU. po MOkurwaJEMU!
Twoje wyznanie brzmi niemal jak manifest. Zero banału, żadnych zbędnych egzaltacji. Za to od pierwszego do ostatniego słowa niekwestionowana pewność siebie aż bije po oczach. I to jest taka pewność siebie, o jakiej ja - przy całym moim egotystycznym charakterze i mizantropicznych skłonnościach - mogę tylko pomarzyć.
OdpowiedzUsuńczy Edie jest właściwym przykładem? nie wiem. Związki z kolejnymi mężczyznami nie przeszkodziły jej czerpać z życia pełnymi garściami. Może właśnie o to chodzi...
Stratovarius nagrał kiedyś taki kawałek, który - jeśli dobrze pamiętam - kończył się słowami: "This is the life I was born to lead. I've changed so much, I'm finally free". Jego tytuł? Właśnie "Freedom"